Północne Algarve i Costa Vincentina – Portugalia
Minęły wieki od mojej podróży do Portugalii. Między tygodniem w Tatrach, a wylotem do Lizbony miałam jeden dzień przerwy na przepakowanie, w międzyczasie przenieśli mój lot po raz czwarty, tym razem tylko o 12 godzin. To miał być drugi etap moich najdłuższych od dawna wakacji z okazji 40-tki, zamiast Bali były polskie góry i wybrzeże Atlantyku, nie najgorzej.
Ciężko jest pisać po prawie dwóch latach, opowieść o czymś co zdarzyło się w innym świecie, w którym wszyscy myśleliśmy, że najgorsze zaraz przeminie i będzie jak dawniej. Pandemia nadal robiła na ludziach wrażenie, obostrzenia pojawiały się i znikały, ale powoli świat wracał do normy. Nikt nie przewidział tego co się wydarzy w 2022.
Wracam w pamięci do tamtych beztroskich wakacji i chciałabym chodź na chwilę przenieść tam i Ciebie. Tym razem pokażę fragment zachodniego Algarve, kilka pięknych miejsc leżących na terenie parku Parque Natural do Sudoeste Alentejano e Costa Vicentina i może mini update z kulinarnej mapy Lizbony jako bonus :) Na blogu znajdziesz też posty na temat innych rejonów Portugalii – Wybrzeża Algarve i Lizbony oraz z portugalskiej wyspy Madery z czasów przedpandemicznych. Jest też inspirowany podróżą przepis na portugalską zupę warzywną.
Podróż rozpoczęłam na lotnisku Chopina. To był mój pierwszy lot od czasu rozpoczęcia pandemii i był dość przełomowy, bo przestałam się bać latania. W Lizbonie przywitała mnie dawno niewidziana M. (która jest autorką zdjęć na których jestem z tego wpisu). Kilka uciekających pociągów później i tysięcy kroków dalej, byłyśmy w jej mieszkaniu w Queluz, na północny-zachód od Lizbony. Kolejne dni miały być naszym festiwalem chodzenia i tak też się stało. Na pierwszy ogień poszło samo Queluz, które posiada godne uwagi tereny zielone: Matinha de Queluz, Quinta Nova de Queluz, Park Felício Loureiro oraz ogrody Pałacu Królewskiego.
Lizbona zmieniła się przez 3 lata mojej nieobecności, niektóre fajne miejsca nie wytrzymały kryzysu, w ich miejsce pojawiły się nowe. Dzięki M. poznałam kilka nieznanych mi zakamarków miasta. Piękną, pełną roślin, klimatycznych knajpek i butików Rua Verde, park Jardim Amália Rodrigues oraz Muzeum Sztuki, Architektury i Technologii MAAT. Nowe miejsca z jedzeniem warte odwiedzenia to Therapist, Orteá Vegan Collective (wcześniej O Botanista), Vegan Nata oraz The Green Affair. Bardziej szczegółowo opiszę je na końcu tego posta.
Północne Algarve i dzikie wybrzeże Costa Vicentina kusi turystów ponad 300. dniami słonecznymi w roku, piaszczystymi niekończącymi się plażami, idealnymi warunkami do uprawiania surfingu, paddleboardingu i trekkingu. Nie znajdziesz tu ogromnych kurortów z podgrzewanymi basenami, drogich hoteli i palm, zetkniesz się za to z autentycznymi krajobrazami i spokojnym wiejskim życiem.
Jeśli chodzi o tematy około kulinarne, to poza tym, że gmina Aljezur jest największym producentem słodkich ziemniaków w Portugalii to reszta, z czego słynie, jest totalnie vegan unfriendly! Dlatego – będę powtarzać to do znudzenia – dość ważne jest wynajęcie noclegu z kuchnią. Są restauracje i bary przyjazne weganom, z opcjami wegetariańskimi, ale głównie tam, gdzie plaże dla surferów, a część z nich otwarta jest jedynie w sezonie letnim. W miejscach serwujących kuchnię lokalną czy kawiarniach jedyne, o co warto pytać to sopa del dia (zupa warzywna, która często jest wegańska i tania). Kolejnymi rzeczami, na które możesz zwrócić uwagę, są conserva de cenouras à Algarvia (marynowana marchewka, która znajduje się przeważnie w sekcji przystawek) i queijo de figo (słodki deser z fig, migdałów, cynamonu i kakao).
Sklepy w zależności od rozmiaru, są dość dobrze zaopatrzone w warzywa czy owoce, a większe markety (tj. Spar czy Intermarche) posiadają całkiem bogatą sekcję roślinną (wegańskie fake meat’y, jogurty, mleka roślinne etc.), ale uprzedzam, jest ich mało. Dalej opiszę to bardziej szczegółowo z podziałem na miasteczka, ale najpierw główny powód naszej podróży…
Rota Vicentina
Jedna z najbardziej spektakularnych sieci szlaków turystycznych w Europie, która przebiega przez południową i zachodnią część Portugalii. Rota Vicentina obejmuje ponad 750 km oznakowanych tras, podzielonych tematycznie na The Historical Way, Fishermen’s Trail oraz Circular Routes.
The Historical Way – to szlaki, które umożliwiają doświadczanie zarówno autentycznej atmosfery portugalskich wiosek, jak i okolicznej przyrody. Prowadzą przez pola i pasma górskie w głąb lądu, odsłaniając obszary, które przez długi czas były pomijane przez turystykę.
Fishermen’s Trail – to szlaki nadmorskie, które zapierają dech w piersiach, wiodąc ścieżkami wzdłuż klifów i najpiękniejszych plaż regionu. To głównie tymi ścieżkami chodziłyśmy z M., wybierając sobie fragmenty w niedalekiej odległości od noclegu.
Circular Routes – to trasy, które zataczają koło. Szlaki typu pętla, długości od 4,5 do 17 km, polecane są na weekendowe wypady. Pozostawiając auto w jednym miejscu, jesteś w stanie w kilka godzin wrócić do tego samego punktu.
Mapy wszystkich szlaków są tutaj. Na stronie znajdziesz dużo przydatnych i szczegółowych informacji dotyczących wszystkich ścieżek.
Roślinność Parku Sudoeste Alentejano e Costa Vicentina tworzy bardzo złożony i różnorodny ekosystem. W zależności od regionu można spotkać wiele gatunków endemicznych, rośliny lecznicze, drzewa, zioła i kwiaty. Dzięki tej różnorodności, w słoneczne dni zapachy unoszące się na szlaku, są nie do opisania.
Aljezur
Było pierwszym punktem naszej wycieczki. Wynajęłyśmy sobie autentyczny portugalski dom, umiejscowiony w zabytkowej części Aljezur, ze stromymi brukowanymi uliczkami i kojącym widokami na okoliczne pola. Śniadanie z widokiem na dolinę, śpiew ptaków, mgła i błogi spokój, czego chcieć więcej?
Nad miasteczkiem góruje średniowieczny zamek Castelo de Aljezur, który jest dobrym punktem widokowym na okolicę. Przez miasto przepływa rzeka, nad której brzegiem widziałam pierwszego w swoim życiu zimorodka.
W miasteczku są dwa duże markety Intermarché i SPAR. Zaopatrzenie w produkty roślinne jest całkiem dobre, jak się podczas kolejnych dni okazało, najlepsze w okolicy.
Jeżeli chodzi o miejsca, w których jadałyśmy i na które warto zwrócić uwagę, to na pierwszy ogień pójdzie Mo Veggie Bistro (Moagem). Jest to 100% wegańskie miejsce z klimatem, karmią dość zdrowo i smacznie, można też kupić rzeczy na wynos. Kolejna jest Arte Bianca Cucina Italiana, czyli kuchnia włoska, która posiada opcje dla wegan na życzenie, pyszną focaccię i warzywa z grilla oraz mleko roślinne do kawy. A Padaria Aljezur to z kolei piekarnia / cukiernia, w której znajdziesz zdrowe soki, smoothie, opcje śniadaniowe (bardzo dobre kanapki), wegańskie słodkości i empanady z warzywami. Kawałek dalej na tej samem ulicy wpadniesz na Roots, sklep ze zdrową żywnością i opcjami śniadaniowymi typu bowl, naleśnikami i goframi. Kolejny sklep ze zdrową żywnością oraz suplementami i witaminami to Bioviver. W dalszej części miasteczka, za rzeką, możesz udać się do Madame Granel, sklepu z produktami na wagę, zero waste as fuck. Tuż przy dworcu autobusowym znajduje się Mercado Municipal de Aljezur, targ m.in. z warzywami i owocami od lokalsów.
Ale najważniejsze w okolicy są plaże i szlaki!
Praia Monte Clerigo była dla mnie przywitaniem z oceanem, dotarłyśmy do niej tuż przed zmierzchem więc zdjęć brak. Jeśli będziesz na Arrifanie to możesz zrobić sobie przy okazji 7 km spacer do tej plaży. Znajdziesz tam również restaurację O Sargo, z widokiem na ocean i opcjami dla wegan. Wszystko co jadłyśmy było bardzo smaczne, szczególnie zupa dnia i przystawki.
Kolejnego dnia było już tylko lepiej. Osadzona między wysokimi klifami Praia Arrifana z idealnie gładkim, karmelowym piaskiem i lazurową wodą. Idealna by przyjść poczytać książkę, pospacerować i popatrzeć na zmagania surferów z żywiołem. Znajdują się tu miejsca na szybki lunch czy popołudniową kawkę. The Elska Kitchen to lokalna, organiczna i sezonowa kuchnia z opcjami dla wegan i wegetarian. Dalej jest Sea You Surf Cafe, które serwuje smoothie, soki, kawę z roślinnym mlekiem i kilka opcji przekąsek vegan (burger, sałatka, zupa). Boa Vida Social Club to z kolei guesthouse z bowl’em dla skate’ów, barem z opcjami vegan, ale trzeba śledzić ich social media, bo nie są otwarci codziennie.
Okolica poprzecinana jest szlakami Rota Vicentina, więc znudzonych plażowaniem czeka podziwianie widoków. Arrifana w sezonie jeść dość zatłoczona, ale na początku czerwca ilość ludzi i piesków vs piasku i wody, była do zaakceptowania. Dystans z Aljezur to ok. 8 km, polecam łapać stopa.
Kolejny dzień przyniósł nam chyba najpiękniejszą pogodę tego wyjazdu, zrobiło się naprawdę gorąco, co spotęgowało doznania zapachowe na szlaku. Celem była okolica Praia da Amoreira, plaży położonej po północnej stronie ujścia rzeki Ribeira de Aljezur. Zrobiłyśmy trochę kilometrów po klifach, ale znalazłyśmy też czas na plażowanie. Amoreira była wyjątkowo pusta tego dnia, chodź stoi tam jeden plażowy bar, ludzi było naprawdę niewielu.
Odeceixe
Był kolejnym przystankiem naszej wycieczki. Młyn górujący nad miasteczkiem okazał się idealnym punktem widokowy na miasto i okolicę. Niestety w Odeceixe zdecydowanie gorzej wyglądało zaopatrzenie sklepów w opcje wegańskie. Nocleg, który miałyśmy, był bez dostępu do kuchni, więc pozostawało żywienie się w lokalnym bistro Casa Verde i Pizzerii tuż obok.
Casa Verde, które znajdziesz w centrum miasteczka, było naszym ulubionym miejscem na kawę, z opcjami vegan i miłą obsługą. Jak wiele miejsc w tym rejonie, otwierane jest sezonowo. W okolicy znajduje się też Onda Natural Bistro Cafe w Rogil, wegańskie miejsce z lunchami, kolacjami, ciastem i kawą.
Praia de Odeceixe, Praia Das Adegas i szlaki Rota Vicentna to chyba główny powód, dlaczego warto odwiedzić okolicę. Można całymi dniami chodzić wąskimi ścieżkami po klifach, wśród aromatycznych roślin lub spacerować boso po karmelowym piasku, a w cieplejsze dni pływać w oceanie lub rzece. Plaże są super szerokie, mają sporo skalnych zakamarków i zmieniają swoje oblicze o każdej porze dnia w zależności od pogody. Występuje tu podobna sytuacja jak na Praia da Amoreira, gdyż Praia de Odeceixe położona jest u ujścia rzeki Rio de Seixe. W słoneczne dni można skryć się gdzieś w górze rzeki, opalać i brodzić w ciepłej słodkiej wodzie. Praia Das Adegas to mała zatoczka kilka minut na południe od Praia de Odeceixe i jest to plaża dla naturystów.
Vila Nova de Milfontes
Nasz ostatni przystanek przed powrotem do Lizbony, zupełnie nie planowany, spowodowany wprowadzeniem kolejnych pandemicznych restrykcji w mieście, to była Vila Nova de Milfontes. Miasteczko położone jest w Alentejo nad samym oceanem, w ujściu rzeki Mira, dzięki czemu można plażować zarówno nad oceanem, jak i nad rzeką. Na północ od Vila Nova znajdziesz kilka zupełnie niezatłoczonych plaż, wystarczy zrobić sobie solidny spacer, by odwiedzić kilka z nich. Od strony Atlantyku polecam: Praia do Carreiro da Fazenda, Praia da Angra da Cerva, Praia do Malhão oraz Praia Aivados. Od strony rzeki: Praia das Furnas i Praia do Farol. Miasteczko posiada uroczą mini starówkę oraz targ miejski, na którym można zaszaleć z lokalnymi warzywami i owocami.
Kawałek dalej na północ znajduje się miasteczko Porto Covo a tam kolejne piaszczyste plaże i zatoczki ze szmaragdową wodą: Praia do Burdo, Praia de Porto Covinho oraz Praia Grande de Porto Covo.
Lizboński bonus
Tak jak pisałam we wstępie, dodam tu kilka moich odkryć z samej Lizbony.
MAAT – Muzeum Sztuki, Architektury i Technologii, a tak poza tym piękny budynek z inspirującą zawartością. Po 2 latach bez możliwości chodzenia na wystawy pochłonęłyśmy wszystko co w tym czasie mieli do obejrzenia. Najbardziej zapadła mi w pamięć instalacja Pedro Reyes’a Sanatorium, a w szczególności część nosząca nazwę „Cityleaks”, która polegała na interakcji z widzem. Zadanie było proste, trzeba było napisać na kartce jakiś sekret o którym nikt nie wie, umieścić go w butelce, a w zamian za pozostawienie go, można było przeczytać sekret innej osoby. Polecam śledzić stronę MAAT.
Jardim Amália Rodrigues – fajny park w którym znajdziesz miejscówkę Linha d’Água, idealną na poranną kawę, z widokiem na oczko wodne pełne rybek i żółwi. Okolica oferuje sporo miejsca do spacerowania i odpoczynku w upalny dzień.
Therapist – znajduje się w znanym i lubianym lizbońskim kompleksie LX Factory. W menu znajdziesz sporo opcji wegetariańskich i wegańskich, zbudowano je wokół sezonowych, naturalnych składników lokalnych. Bistro Therapist to zdrowa żywność, wolna od nabiału i rafinowanych cukrów, za to pełną smaku. Wszystko, czego spróbowałyśmy, było atrakcyjne zarówno wizualnie jak i smakowo. Therapist posiada własną klinikę medycyny chińskiej, ajurwedy i naturopatii oraz prowadzi warsztaty ze zdrowego odżywiania i nie tylko.
Orteá Vegan Collective (wcześniej O Botanista) – Wegańska restauracja założona w 2018 przez właścicieli Ao26. Koncentruje się na nieprzetworzonej wegańskiej żywności i wytwarza większość produktów we własnym zakresie. W menu sporo ciekawych połączeń smakowych, przystawki, dania główne, zdrowe bowle, naleśniki, smoothie, robiona na miejscu kombucha i sery, drinki z dodatkiem ziół, lokalne portugalskie wina oraz całkiem pokaźna sekcja deserów.
Vegan Nata (mają 3 lokalizacje w Lizbonie: A Carioca, Campo de Ourique i Ubbo) – to miejsce, które sprzedaje wegańską wersję słynnego portugalskiego deseru pastéis de nata. Babeczki budyniowe z ciasta francuskiego, wywodzą się z lizbońskiego klasztoru w Belém. Zakonnicy używali pierwotnie białek z kurzych jaj do krochmalenia habitów, a z niepotrzebnych żółtek zaczęli produkować babeczki. Nie jadłam oryginału, ale z pewnością polecam spróbować roślinnego odpowiednika tego deseru.
The Green Affair – Chiado (mają też inne lokalizację w Lizbonie i Cascais) – Serwują w 100% wegańskie potrawy, inspirowane kuchniami międzynarodowymi. W menu znajdziesz przystawki, zupy, dania obiadowe oraz bardziej przystępne cenowo menu lunchowe, które obejmuje przystawkę, danie dnia i napój. Bowl, który jadłam był zdrowym, dobrze zbilansowanym daniem o bardzo zrównoważonych smakach, popijałam go pyszną domową lemoniadą.
Zapraszam do czytania innych relacji z podróży do zakładki Trips and Places.
BRAK KOMENTARZY