Dziś mała podróż do Wielkiej Brytanii i przepis, który oryginalnie wpisywał się w zasadę zero waste, bo z założenia wykorzystywał resztki jedzenia. Mowa o tzw. shepherd’s pie (cottage pie), czyli zapiekance pasterskiej (zwanej również wiejską) składającej się z dwóch warstw, dolnej mięsno-warzywnej i górnej ziemniaczanej. Danie jest sycące i bogate w smaku, dlatego idealnie nadaje się na nadchodzące miesiące. We wpisie znajdziesz również test, mojej nowej tytanowej patelni Woll.

Historia tego dania sięga XVIII wieku, a prawdopodobnym miejscem jego narodzin była Irlandia. Ktoś wpadł na pomysł, by niezjedzone resztki mięsa udusić w gęstym sosie z dodatkiem warzyw, przykryć to wszystko idealnie kremowym ziemniaczanym purée z dodatkiem masła oraz mleka i na koniec zapiec, nadając specyficznej chrupkości wierzchniej warstwie zapiekanki. Zweganizowanie tego dania jest bardzo proste. Wystarczy do gęstego sosu dorzucić więcej strączków lub pozostać przy groszku i rozwinąć troszkę wachlarz smaków dodając grzyby. Wiem, że sezon grzybowy w tym roku był dość słaby, ale może masz akurat resztkę podgrzybków w zamrażalniku i to jest właśnie idealny czas, by je zużyć.

W wersji wegańskiej dolna warstwa może być z tego co akurat znajdziesz w lodówce. U mnie wylądowała cebula, czosnek, marchew, resztka zielonego groszku z zamrażalnika i świeże pieczarki brunatne. Dodatkowo do sosu dodałam odrobinę czerwonego wina i bulionu warzywnego. Do warstwy wierzchniej poza wegańskim masłem (Naturli) i niesłodzonym mlekiem kokosowym, trafił czosnek.

Poza samym przepisem zapraszam Cię na test patelni z powłoką tytanowo-diamentową marki Woll, którą od jakiegoś czasu mam przyjemność używać. Model, który posiadam to Woll Diamond XR LOGIC PRO. Patelnia jest naprawdę głęboka i spora, posiada średnicę 28 cm i 7 cm głębokość. To taki idealny wymiar, kiedy gotuję dla naszej dwójki na kilka dni lub dla większej ilości gości. Jest to patelnia z odpinaną rączką, wykonaną ze stali nierdzewnej. Dzięki takiemu rozwiązaniu spokojnie mieści się w lodówce i jest łatwiejsza w przechowywaniu, a ponieważ posiadam małą kuchnię, ta opcja bardzo przypadła mi do gustu.

Dzięki zaawansowanej technologicznie powłoce NON-STICK można na niej smażyć bez dodatku tłuszczu (lub jeśli wolisz z minimalną jego ilością) i łatwo jest ją utrzymać w czystości. Dodatkowo powierzchnia ze wbudowanymi kryształami diamentu jest mega odporna na zarysowania. Ponieważ staram się mieć mało rzeczy w kuchni, zależało mi na czymś solidnym i wytrzymałym. Myślę, że Woll trafił ze swoją patelnią w dziesiątkę i w 100 % spełnił moje oczekiwania.

Do patelni w komplecie dołączona jest pokrywka z hartowanego i żaroodpornego szkła, można jej używać zarówno podczas gotowania jak i pieczenia w piekarniku. Podczas robienia sosu do zapiekanki, przykrywałam go od razu po wrzuceniu każdego, kolejnego składnika, po to, aby woda, która wydziela się z warzyw podczas smażenia, wracała na patelnię. Dzięki temu sos zachował maksymalną ilość smaku i tym samym wartości odżywczych w sobie.

Kolejnym etapem testowania było pieczenie. Gdybym przygotowywała tę zapiekankę w normalnej patelni, musiałabym ją na koniec umieścić w naczyniu żaroodpornym i tym samym byłoby więcej zmywania :) Dzięki odpinanej rączce, zarówno wkładanie jak i wyjmowanie patelni z piekarniku jest super wygodne, jednym palcem można odpiąć uchwyt, zamknąć piekarnik i czekać na efekty. Tym razem nie przykryłam potrawy pokrywką, bo zależało mi na przyrumienionym wierzchu.