Szczeliniec Wielki i Skalne Miasta z psem
Szukając pomysłu na wyjazd z Moon, przejrzałam kilkadziesiąt blogów dla wielbicieli czworonogów. Dowiedziałam się o miejscach w Polsce, o których istnieniu nie miałam pojęcia, ale też przypomniałam sobie o tych, które od dawna były na mojej podróżniczej liście. Jedną z takich destynacji były Góry Stołowe oraz słynne Skalne Miasta (zarówno te polskie, jak i czeskie). Tajemnicze naturalne labirynty, które dobrze znałam ze zdjęć i map googla, w końcu mogłam podziwiać na własne oczy razem z moją małą terrierką.
Góry Stołowe należą do łańcucha Sudetów Środkowych. Zbudowane są z warstw skał osadowych o różnej twardości (m.in. piaskowców i margli), są jednym z nielicznych w Europie przykładów pasm gór płytowych. Ich wygląd jest dość charakterystyczny, zbocza są strome, a wierzchołki rozległe i płaskie. To właśnie tam znajdziesz bajkowe krajobrazy i formacje skalne, które potocznie nazywane są skalnymi miastami. Po stronie polskiej najbardziej popularny jest Szczeliniec Wielki i Błędne Skały, a po czeskiej Adršpašskoteplické skály (oddzielne dwa kompleksy skał, które łączy Wilczy Wąwóz). Każde z tych miejsc jest przyjazne czworonogom, dlatego wybraliśmy się tam na kilkudniowy jesienny wypad z psem.
Oczywiście, zanim zdecydujesz się ciągać swojego psiego przyjaciela po skalnych labiryntach, drewnianych schodach i kładkach, zastanów się, w jakiej jest formie i czy aby na pewno, będzie to dla niego fajne doświadczenie. Jeśli pies nie ma żadnych problemów zdrowotnych, jest dość odważny i uwielbia wyzwania, to skalne miasta będą dla niego super przygodą. Moja suczka to zawzięty 7-kilogramowy terrier, dlatego pokonywanie przeszkód było dla niej czystą zabawą i tylko kilka razy wymagała mojej asekuracji. Dalej opiszę wszystkie „miasta” bardziej szczegółowo, ale najpierw zajmę się – jakże ważnym na tym blogu – wątkiem kulinarnym.
Weganizm vs Góry Stołowe i okolice
Jak zwykle podstawą zapewniającą mi spokój w temacie diety roślinnej podczas wyjazdu, było wynajęcie noclegu z dostępem do kuchni. W wielu rejonach Polski bez tego, pozostaje zapychanie się frytkami z surówką.
Obecnie duże sklepy spożywcze w całym kraju, są całkiem nieźle zaopatrzone w produkty roślinne (tak samo jest po stronie czeskiej). Z dostępnością kuchni roślinnej w knajpach i restauracjach jest o wiele gorzej. Po stronie czeskiej wegetarianie pewnie skuszą się na smażony ser, ale weganom pozostanie zjeść jedynie chronolki (frytki). Po naszej stronie jest trochę lepiej dla wegetarian (pierogi, naleśniki, makarony), ale weganom pozostaje szukanie pizzerii (proszenie o marinarę lub pastę pomodoro) i opcji bezmięsnych w lokalnych restauracjach. Mogę polecić jedynie dwa miejsca, w których jedliśmy i nam smakowało.
Złoty Jar (ul. Złota 24, Złoty Stok) – Piękny poniemiecki pensjonat znajdujący się w Górach Złotych, we wschodniej części Sudetów. Poza okalającą go przyrodą i pokojami do wynajęcia, Złoty Jar oferuje menu z opcjami dla wegan i pyszne rzemieślnicze piwo Sowie. A ponieważ pieski są tam mile widziane, zatrzymaliśmy się po drodze do Szczelińca na obiad. Pierogi z batatem, kurkami i pesto, popijałam lokalnym piwem.
Schronisko PTTK na Szczelińcu Wielkim (Karłów 9) – Miejsce absolutnie obowiązkowe podczas pobytu w Górach Stołowych. Poza możliwością noclegu wraz z psem, menu schroniskowego baru zawsze ma w ofercie coś wegańskiego i wegetariańskiego. W ten listopadowy wieczór najbardziej smakował mi gulasz i grzane winko z dodatkami. Zaskoczeniem była naprawdę miła i przyjazna obsługa, która zasugerowała, że gdybym napisała wcześniej, to kupiliby dla nas roślinne mleko do kawy czy owsianki (dobrze wiedzieć na przyszłość).
Szczeliniec Wielki i Skalne Miasta
Cały wyjazd został wymyślony po to, by spędzić noc na szczycie Szczelińca Wielkiego, najwyższego szczytu Gór Stołowych (919 m n.p.m.). Od kiedy zobaczyłam w internecie zdjęcie zachodu słońca z tarasu Schroniska PTTK Szczeliniec, nie mogłam o nim zapomnieć. Miejsce jak już pisałam, jest przyjazne psom i weganom. Rezerwacji dokonuje się na stronie (o tutaj), należy wpłacić 50% zadatku, pokoje są 2,4,6,8 i 10-osobowe. W naszym były na maxa zużyte materace, ale to jedyny minus, jaki znalazłam. Wynagradzały go widoki na Karkonosze i Góry Sowie z okna oraz ogromnego tarasu okalającego schronisko.
Aby dostać się do schroniska, musieliśmy zaparkować auto w miejscowości Karłów. Parking w listopadzie 2021 kosztował 20 zł za dobę. Droga do schroniska wiodła kamiennymi schodami i zajęła nam ok. 30 minut. Zameldowaliśmy się chwilę przed zachodem słońca i podziwialiśmy go z kubkiem grzańca w ręku. Okropnie wiało, ale widoki były nieziemskie.
Następnego dnia ruszyliśmy na szlak, kasa znajdowała się tuż za schroniskiem (bilet normalny 12 zł, ulgowy 6 zł – ceny z 2022), co było dodatkowym atutem nocowania na szczycie. Odpowiednio wczesne wyjście ze schroniska, zapewniało pustki na szlaku. Łączna jego długość wraz z wejściem to 3,5 km, po drodze jest kilka punktów widokowych, kładki, łańcuchy i schody. Czasem trzeba się schylić lub asekurować poręczy, ale ogólnie szlak jest bardzo łatwy (pieski i dzieci dają radę).
Kolejnym punktem podróży, było skalne miasto Teplickie Skały (pod tym hasłem znajdziesz je w mapach Google). Wstęp do miasta jest płatny: bilet normalny kosztuje 110 CZK, bilet wstępu dla psa 50 CZK, a parking dla auta osobowego 150 CZK. TIP – bilet wstępu zakupiony w Teplickich Skałach jest ważny także w Skałach Adrszpaskich, ale tylko wówczas gdy przejdziesz przez Wilczy Wąwóz. Jest to wykonalne, gdy rozpoczniesz swoją trasę odpowiednio wcześnie rano.
Jeśli chodzi o jedzenie i picie, którego będziesz potrzebować na szlaku – zarówno dla siebie, jak i czworonożnego przyjaciela –, polecam przywieźć ze sobą. Na terenie parku nie ma sklepów, tuż przy wejściu są restauracje, ale nie zawsze czynne. W Teplickich Skałach można wybrać wariant szlaku niebieskiego, który ma długość prawie 6 km lub w połowie odbić na szlak do Janovic i dojść nim do Wilczego Wąwozu, po to, by iść do kolejnego skalnego miasta (Skał Adrszpaskich). Jest też opcja zobaczenia całego miasta, powrotu do początku szlaku – miejsca o nazwie Echo – i ruszenia do Wilczego Wąwozu na szlak żółty (który prowadzi do Skał Adrszpaskich).
Na szlaku niebieskim na dobry początek wspięliśmy się na Zamek Střmen, który jest dobrym punktem widokowym na okolicę. Potem na rozdrożu przy Skalnej Narzeczonej skręciliśmy w lewo. Droga wiodła labiryntem skał, niekiedy odsłaniając widoki, zamieniając się w różnego rodzaju kładki, schodki i drabinki. Moon pokonywała je szybciej od nas! Moim ulubionym fragmentem był Sybir i jego specyficzny mikroklimat (lepiej mieć ze sobą kurtkę na ten odcinek, gdyż temperatura potrafi być o 10 stopni niższa niż w pozostałej części parku).
Po południu tego samego dnia postanowiliśmy podjechać jeszcze do Skalní město Ostaš (niedaleko Teplic nad Metuji), gdyż było po drodze do naszego noclegu w Polanicy Zdrój. W listopadzie 2021 na terenie parku była prowadzona dość brutalna wycinka drzew, mimo wszystko polecam odwiedzić, póki coś jeszcze z tego parku zostało. Jest on raczej mało uczęszczany, dzięki czemu wstęp i parking są bezpłatne (w sezonie podobno pobierają opłaty za parking w wysokości 50 CZK). Skalne miasto posiada dwa szlaki: niebieski w kopule szczytowej góry Ostaš 700 m n.p.m. (ok. 3 km długości i ok. 2 h drogi) oraz zielony wiodący na Kočičí hrádek (ok. 1,5 km długości i ok. 1 h drogi). Obydwa szlaki są pełne różnorodnych przejść, formacji skalnych oraz wspaniałych widoków. My akurat załapaliśmy się na zachód słońca.
Następnego dnia odwiedziliśmy kolejne, o wiele bardziej oblegane przez turystów skalne miasto, Adrspach. Pogoda była nadal wietrzna, ale słoneczna, co widać na zdjęciach. Zarówno wstęp do parku, jak i parking jest płatny, a cena zależna od sezonu i tego, czy kupujesz bilet na miejscu, czy online (aktualny cennik tutaj). To miasto jest najbardziej tłoczne i o wiele bardziej różnorodne zarazem. U mnie dostaje bonusowe punkty za obecność wody, zalany kamieniołom, rzeczkę i tereny podmokłe. Moja suczka ponownie miała mega zabawę z pokonywaniem przeszkód oraz spotykaniem innych psów na szlaku (a było i ch sporo). Adrspach cieszył się popularnością już od XVIII wieku, a o dawnych turystach przypominają wykute w kamieniach napisy (takie XVIII wieczne graffiti i tagi). Główny szlak to jakieś 3 km, na trasie oczywiście sporo schodów i drabinek, kilka punktów widokowych. Po przejściu szlaku polecam obejść dookoła zalany kamieniołom i odpocząć podziwiając widoki. Jesienią kolory były niesamowite! Oczywiście mniej więcej w połowie trasy można odbić w kierunku Wilczego Wąwozu i dotrzeć nim do wcześniej opisanych Teplickich Skał.
Na ostatni dzień zostawiliśmy sobie zwiedzanie okolicznych miasteczek. Największe wrażenie zrobiło na nas Międzygórze, które leży na terenie Śnieżnickiego Parku Krajobrazowego, ok. 40 km od Polanicy Zdrój. Do odwiedzenia miasteczka zainspirowało mnie zdjęcie Wodospadu Wilczki, które mignęło mi gdzieś w necie. Kaskada spada z wysokości 22 metrów, można na nią patrzeć z kilku miejsc, wyposażonych w ławki. Niepowtarzalny klimat tworzą drewniane domy w stylu szwajcarskim. Z Międzygórza można wyruszyć na szczyt Śnieżnik 1423 m n.p.m. Droga to 11 km i zajmuje ok. 3 h w jedną stronę.
Poza Międzygórzem w bliskiej okolicy Gór Stołowych znajdują się znane miejscowości uzdrowiskowe, tj. Kudowa Zdrój, Duszniki Zdrój i Polanica Zdrój. W przerwie między spacerami warto skorzystać z zabiegów leczniczych i rekreacyjnych dostępnych w domach zdrojowych.
Pozostałe miejsca warte odwiedzenia w Parku Narodowym Gór Stołowych (mniej znane i rzadziej odwiedzane, przez co bardzo atrakcyjne dla osób ceniących kontakt z przyrodą):
- Błędne Skały (niepowtarzalny skalny labirynt obejmujący grzbiet góry zwanej Skalniak 915 m n.p.m.).
- Szlak: Narożnik, Skały Puchacza i Białe Skały (szlak zaczyna się na Lisiej Przełęczy i jest długości ok. 7,5 km).
- Szlak: Radkowskie Skały, Skalne Grzyby, Rogacz (szlak zaczyna się na parkingu obok Radkowskich Skał i jest długości ok. 5 km).
Jeśli masz inne godne polecenia miejsca na długi i aktywny weekend z psem, koniecznie daj znać w komentarzu!
BRAK KOMENTARZY