Cynamonowe churros

Barcelona, kawałek chciałabym mieć na własność, na wyciągnięcie ręki, móc być w niej kiedy chcę. Ostatnim razem dała mi niezłego kopa w japę, minęło kilka lat, a ja nadal czuję słodko duszny zapach barri gòtic, smak likieru crema catalana i czekolady z churros’ami. Pamiętam każdą godzinę tego wyjazdu, pamiętam twarze obcych ludzi którzy stali się częścią wspomnień. Pamiętam gdzie jest posterunek policji i ambasada Polski, gdzie jest zajebiste tajskie żarcie, falafel, bezalkoholowa pinacolada, siłownia na plaży, ulica pełna squatów, torre agbar, każdy zabytek z książki od HS. Wszystkie skradzione klatki z mojego Lomo, ktoś tam ma…

Mały barceloński flashback, tydzień przed tłustym czwartkiem, uratują mnie od bycia fit w ten ociekający tłuszczem dzień. Tradycja obżerania się pączkami, wywodzi się od pogańskiego święta. Trwającego tydzień, symbolizującego zmianę pór roku, nadejścia wiosny…Okrągłe, małe placki jedzone podczas święta symbolizowały słońce, dawały osobie jedzącej siłę i ciepło.

Proponuję małe odejście od tradycji i szybką akcje usmażenia sobie chrupiących churros, posypania ich cukrem z dodatkiem cynamonu. Churro to głównie Hiszpania i Ameryka Łacińska, przepis podstawowy to mąka, woda i sól, opcjonalnie cukier, ale jest o wiele więcej wariacji na temat tego deseru (w zależności od regionu, kraju, miasta, zdarzają się nawet churro z nadzieniem, czasem dodatkowym składnikiem ciasta jest pure z ziemniaków). Cynamon to już taki mały fetysz, lubię go bardzo, sypię nim co się da, na dodatek jest chyba jedynym zdrowym składnikiem tego przepisu dlatego jest tak ważny :P

Sorry, jutro trzeba będzie iść to spalić!