Wegański Berlin 2023
Pomysłów na coroczny urodzinowy wyjazd miałam mnóstwo, najpierw chciałam w góry, potem nad morze, do siostry do Londynu i znajomych w Niemczech. Wygrało miasto Berlin, bo bardzo się za nim stęskniliśmy. Zabraliśmy Moon i rowery, zamieszkaliśmy u L. niedaleko Alexanderplatz, było bardzo wakacyjnie!
O Berlinie pisałam tu już kilkukrotnie, lata temu i niedawno aktualizowałam te wpisy. Cieszy mnie, że część z knajp o których pisałam istnieje do dziś, ale jeszcze bardziej cieszy poznawanie nowych. Oczywiście nie obyło się bez odwiedzania ulubionych miejsc takich jak np. Brammibal’s Donuts, ale w tym wpisie stawiam na nowości (oczywiście nowe dla mnie, a może i dla Ciebie).
Berlin latem najlepiej eksplorować na dwóch kółkach i jeśli nie masz auta z bagażnikiem rowerowym, to zawsze możesz jechać pociągiem. Cena za przewóz roweru od kilku lat wynosi niezmiennie 10 euro (w jedną stronę). Bilety kupuje się w kasie na dworcu wraz z oddzielnym kwitem do przymocowania przy rowerze. Kilka lat temu jechaliśmy w ten sposób i bardzo dobrze wspominam tą podróż. Dodatkowo jak wyrwiesz – na miesiąc przed wyjazdem – bilety za 29 euro dla siebie (w jedną stronę), to robi się z tego całkiem budżetowy wyjazd.
Jeśli nie chcesz, to nie musisz targać ze sobą roweru. Możesz go wypożyczyć na miejscu lub korzystać z systemu bike sharingu. Tutaj znajdziesz nazwy firm, których rowery dostępne są na terenie miasta. Osobiście testowałam kilka lat temu Donkey Republic, podczas mojej podróży po Kopenhadze i działało to wszystko bardzo sprawnie, rowery były w dobrym stanie, a aplikacja bardzo intuicyjna.
Wracając do samej jazdy na rowerze, to Berlin jest do niej po prostu stworzony. Sieć ścieżek pokrywa go dość szczelnie, czasem prowadzone są ulicą w formie wydzielonego pasa, kiedy indziej chodnikami lub oddzielnie jako wygodna nawierzchnia asfaltowa. Chociaż większość z nich jest bardzo komfortowa, to nadal – tak jak w Warszawie – można trafić na kostkę lub płyty. Dla mnie ogromnym udogodnieniem w Berlinie są ścieżki jednostronne, bez notorycznie wyjeżdżających na czołówkę „sezonowych” rowerzystów i hulajnóg! Dodatkowo polubiłam oddzielne pasy do skrętu – zupełnie jak w Kopenhadze – bo to wszystko zwiększa komfort i bezpieczeństwo jazdy. Jeśli chodzi o przepisy drogowe, to należy pamiętać o zakazie rozmawiania przez telefon i korzystania z niego podczas jazdy w jakikolwiek sposób. Tak więc trzeba uważać kręcąc filmiki czy też robiąc zdjęcia, bo mandacik może być bolesny!
Perspektywa eksplorowania miasta na rowerze, to coś czego nie doświadczysz przemieszczając się komunikacją miejską. Widoki z siodełka będą zupełnie inne, niż z tramwaju, pociągu czy metra… Nawet jeśli znasz miasto, na bank odkryjesz w nim coś nowego, zobaczysz jak bardzo jest różnorodne i dynamiczne. Odkryjesz nieskończoną sieć połączeń między parkami, kanałami i dzielnicami, ale zobaczysz też dużo berlińskiej codzienności oraz historii. Nie nastawiaj się na jeżdżenie z GPSem, a raczej daj ponieść nowemu wymiarowi miasta, które tak bardzo przyciąga.
Odnośnie podróżowania z psem to w ramach UE można to robić na zasadach ogólnych, pod warunkiem że nasz ulubieniec jest zaczipowany i posiada europejski paszport dla zwierząt domowych. Dokument ten (jak i czip) można otrzymać od każdego upoważnionego lekarza weterynarii i musi on zawierać informacje o szczepieniach przeciwko wściekliźnie (muszą być aktualne). Poza tym lepiej mieć ze sobą zestaw rzeczy, które standardowo przydadzą się w podróży z psem, czyli smycz, kaganiec (w komunikacji miejskiej lepiej mieć w pogotowiu, takie przepisy), miski na wodę czy jedzenie, płyn dezynfekujący, przyrząd do wyciągania kleszczy, zapas woreczków na odchody i ulubione zabawki.
Wegański Berlin w czerwcu 2023 to przede wszystkim piękna pogoda, skłaniająca do przesiadywania w ogródkach zewnętrznych, picia zimnych napojów, jedzenia lodów i słodkości. Tym razem zdecydowanie poszliśmy w jedzenie azjatyckie, bo Berlin w tym temacie to raj na ziemi!
Sklepy spożywcze nadal są bardzo dobrze zaopatrzone. Polecam zajrzeć do lodówek w Rewe, Penny i Edeka (chociaż oczywiście każdy sklep będzie miał coś roślinnego w swojej ofercie). Z nowości, których u nas jeszcze nie widziałam, są pasty jajeczne, sałatki ziemniaczane, serki do smarowania Oatly, gotowe dania i zupy w puszkach (idealne do zabrania na kemping), stoiska z wędlinami i serami na wagę, no i pełno różnych substytutów mięsa i ryb.
Poniżej mój subiektywny wybór miejscówek z berlińskiej, wegańskiej gastro mapy. Znajdziesz w nim dużo słodkiego, troszkę słonego i sporo umami. Na końcu w bonusie opiszę berliński Ogród Botaniczny, nowo poznany park Volkspark Friedrichshain i kolorowe podwórko Haus Schwarzenberg. A jeśli masz jakieś sugestie lub pytania, to zapraszam do pola z komentarzami na końcu wpisu.
1990 Vegan Living (Friedrichshain – Krossener Str. 19)
Kilka lat temu ktoś nas zaprowadził do 1990 i oszalałam. Wszystko było takie smaczne, pięknie podane, kolorowe, zdrowe, pełne warzyw w każdej możliwej formie i kształcie. Małe miseczki były wtedy dla mnie czymś nowym, chodź przecież często na wakacjach jako weganka muszę wybierać dania bezmięsne spośród przystawek… A tutaj większość menu to małe okrągłe przystaweczki, które możesz ze sobą łączyć w nieskończoną kombinację smaków. Najlepiej iść w kilka osób i popróbować wszystkiego! Jeszcze dla formalności napiszę, że 1990 to wietnamska kuchnia w pełni wegańska.
Kim 999 (Mitte – Mollstraße 31)
Tradycyjna kuchnia wietnamska w wersji wegańskiej w samym sercu Mitte, niedaleko od Alexanderplatz. Kim 999 mieliśmy tuż pod nosem, mieszkaliśmy dosłownie dwa bloki dalej. W karcie znajdziesz pierożki, sałatki ze świeżymi owocami i ziołami, klasyczne wietnamskie dania z makaronem i ryżem, curry oraz sushi. Może lokal nie jest jakiś super piękny, ale jedzenie wygląda bardzo estetycznie. Wszystko co zamówiliśmy było kolorowe, świeże i super smaczne. Ja miałam ochotę na delikatne, lekko słodkie Curry Mekong Delta, a R. wybrał Com Tron, czyli warzywa z tofu i grzybami w gorącym półmisku, polecam!
Li.ke Thai Vegan (Friedrichshain – Grünberger Str. 69)
Jeśli lubisz restaurację 1990 to polubisz i Like! Bo mamy tu do czynienia z podobną formułą, w pełni wegańskie tajskie jedzenie w formie małych miseczek, idealne do dzielenia się w grupie znajomych. W menu oczywiście znajdziesz też większe, pełnoprawne dania obiadowe, ciekawe smaki softów domowej roboty, wegańskie wino i desery. Pad Thai smakuje jak powinien, a wszystko podane jest w towarzystwie sporej ilości ziół i orzechów. Walory estetyczne potraw, możesz podziwiać na zdjęciach :)
Falovel (Alexanderplatz 0, U-Bahnsteig 2)
Nie łatwo było znaleźć ten falafel, ale się udało i muszę przyznać, że jak na budkę na peronie metra to serwowała całkiem niezłe jedzenie. Enigmatyczny Falovel mieści się w podziemiach metra na Alexanderplatz, na poziomie -2, zejście najbliżej ulicy Otto-Braun. Menu jest proste, warunki raczej nie skłaniają do jedzenia na miejscu, no chyba że peron metra i wieczny szum uznasz za dobre tło do romantycznej kolacji :) Falovel dostaje dużego plusa za dodatek w postaci ziaren granatu.
Caphe-Hoa (Kreuzberg – Stallschreiberstraße 15, Friedrichshain-Kreuzberg – Lausitzer Str. 48)
To kolejne miejsce z wietnamskim wegetariańskim i wegańskim jedzeniem, które mieliśmy okazję zjeść w Berlinie i tym razem chyba zachwytów nie było. Może źle wybraliśmy dania, a może porostu konkurencja jest zbyt duża i nasze oczekiwania zbyt wysokie… Nie wiem. Tak czy inaczej Hoa jest całkiem miłym miejscem, tworzonym z sercem, dania wyglądają smacznie i są naprawdę poprawne. Jeśli akurat jesteś w okolicy możesz spróbować, może trafisz na coś niesamowitego i napiszesz mi o tym w komentarzu :)
The Sanctuary (Mitte – Torstraße 175)
Takiego miejsca zdecydowanie brakuje mi w Warszawie, małej włoskiej świątyni rozpusty. Bo The Sanctuary to rzemieślnicza piekarnia z prawdziwie południowymi słonymi przekąskami tj. focaccia czy pizza i słodkimi klasykami tj. cornetti, girella i maritozzo w różnych odsłonach. Wszystko jest wegańskie i absolutnie smaczne. Można zjeść na miejscu w towarzystwie prawdziwej włoskiej kawy, można wziąć na wynos i cieszyć się tym smakiem w jednym z berlińskich parków.
Huadou Soy Concept (Mitte – Linienstraße 205)
Zachwyciło mnie designem, który od identyfikacji wizualnej i wnętrza, po same produkty jest bardzo konsekwentny. Minimalizm, naturalne, harmonijne kolory i duża ilość naturalnego światła, tworzą idealne tło do próbowania pysznej kawy i wegańskich słodkości na bazie przygotowywanego w Huadou tofu. Koncepcja miejsca polega na promowaniu tradycyjnych metod wytwarzania mleka sojowego i tofu, poprzez warsztaty na które można się tam zapisać. Dodatkowo na miejscu można nabyć wysokiej jakości produkty zrobione z soi oraz narzędzia do wytwarzania tofu metodą DIY. Zjadłam tam najbardziej delikatny na świecie tofurnik, udekorowany czarnym chrupiącym sezamkiem i popiłam super mocnym espresso. Sam wygląd ciast i sposób ich podania jest bardzo elegancki, dlatego idealnie pasował do okazji, jaką były moje urodziny.
Round & Edgy (Mitte – Rochstraße 3, Schöneberg – KaDeWe)
Piekarnia specjalizuje się w produkcji wypieków inspirowanych nowojorskimi ciasteczkami. Słodkości od Round & Edgy, są miękkie i lepkie w środku oraz chrupiące na zewnątrz. Wszystkie oferowane przez piekarnię ciasteczka składają się wyłącznie ze składników pochodzenia roślinnego – są 100% wegańskie. Wyobraź sobie chrupiący karmel, którym zalane są orzechy makadamia oraz wielkie grudy białej wegańskiej czekolady, zatopione w kruchym i chrupiącym ciasteczku wielkości niemalże twojej dłoni… Tak, zdecydowanie polecam tam iść!
Tribeca (Kreuzberg – Graefestraße 9, Prenzlauer Berg – Rykestraße 40)
Wegańskich lodów w Berlinie jest całkiem sporo, ale tym razem postanowiliśmy przetestować lodziarnię Tribeca. Podstawą ich lodów jest domowe mleko orzechowe (z nerkowców, kokosa lub migdałów), woda filtrowana, olej kokosowy i masło kakaowe. Słodzone są cukrem kokosowym, nierafinowanym cukrem trzcinowego, syropem klonowym lub ryżowym. Lody serwowane są w domowej roboty wafelkach lub w formie kanapki z chrupiącymi ciasteczkami, dodatkowo jest też opcja lodów na wynos w 0,5 L kubełku. Wybrałam klasycznie kawę i truskawkę, a ta druga smakowała genialnie, trochę jak mleczno-truskawkowe lizaki chupa-chups z dawnych lat!
Balaram (Friedrichshain – Gabriel-Max-Straße 17)
Balaram to wegańskie lody i shake’i istniejące od wielu lat w modnej dzielnicy Friedrichshain. Polecam wpaść do nich po obiedzie w 1990 lub Li.ke Thai Vegan, przełamać smak. A jeśli chodzi o wybór to jest całkiem spory, kilkanaście smaków lodów a do tego wszelkiego rodzaju posypki i dodatki.
Cinamood (Mitte – Oranienburger Str. 8)
Jest to sieć lokali serwujących słodkie, zwinięte w ślimaka drożdżowe bułeczki. Dla pomysłodawców lokalu inspiracją były tzw. cinnamon rolls, które w Cinamood nabrały całkiem nowego wymiaru. Smaków jest kilkanaście od klasycznych cynamonowych, po bardziej wymyślne z owocami, oreo czy kremem Speculoos. Mniej więcej połowa menu jest wegetariańska, a połowa wegańska, wszystko wygląda bardzo estetycznie i smacznie. Do słodkich, czasem jeszcze ciepłych bułeczek można domówić kawę, polecam espresso dla kontrastu.
Steel Vintage Bikes Café (Mitte – Wilhelmstraße 91, Mitte – Auguststraße 91)
Panował nieznośny zaduch, przerwany nagłym oberwaniem chmury, które zmusiło nas do pozostawienia rowerów gdzieś przy Oranienburger. Beztroskie szlajanie zawiodło nas do rowerowej kawiarni, która od razu muszę uprzedzić nie jest wegańska, ale ma opcje zarówno mlek roślinnych jak i kanapek czy bowli. Bardzo dobra kawa, własna palarnia, warsztat rowerowy, sklepik z gadżetami do kawy, możliwość nabycia rowerowych części i ubrań, ale przede wszystkim bardzo tematyczny wystrój. Kawa plus rower to połączenie idealne, dlatego polecam wpaść przy okazji eksplorowania Mitte.
Urban Spree i okolica (Friedrichshain – Revaler Str. 99)
Urban Spree mieści się po drugiej stronie ulicy od Veganz, niemalże na przeciwko. Jest to przestrzeń artystyczna o powierzchni 1700 m2 poświęcona kulturom miejskim. Odbywają się tam wystawy, rezydencje artystów, warsztaty DIY, koncerty, jest też sklep z dziełami sztuki i duży Biergarten (ogródek piwny). Miejsce jakich tak bardzo brakuje mi teraz w Warszawie, pod gołym niebem, totalnie wyluzowane, pełne kolorowych ludzi, muzyki, ulicznej sztuki i jedzenia. Rowerzystom polecam bezalkoholowe drinki lub małe piwko, a pozostali mogą wybierać spośród całego arsenału procentów, serwowanych przez niebanalną obsługę baru.
Poza Urban Spree jest jeszcze kilka różnych ciekawych miejsc należących do tej samej przestrzeni. Jest skatepark Skatehalle Berlin, postindustrialna przestrzeń klubowo-gastronomiczna RAW-Gelände, klub koncertowy Cassiopeia (wraz z ogródkiem piwnym), wegańska knajpa Emma Pea, słynne budki fotograficzne, ogród społeczny z warzywami i ziołami oraz dużo, dużo więcej.
Botanische Garten (Dahlem – Königin-Luise-Straße 6-8)
Na przełomie XIX i XX wieku Adolf Engler kazał założyć Ogród Botaniczny w Dahlem. Dziś 43-hektarowy ogród jest jednym z największych i najważniejszych na świecie, liczy około 20 tysięcy gatunków roślin. Wyprawa rowerem z Alexanderplatz do berlińskiego Ogrodu Botanicznego, to niecała godzina drogi i jedzie się dość komfortowo. Ogród jest obecnie częściowo remontowany, a koniec modernizacji planowany jest na 2025 rok. Poza 15 ma tematycznymi szklarniami, posiada ciekawy układ roślinno-geograficzny, na jednej trzeciej jego powierzchni znajduje się przechodnia mapa świata, która przedstawia naturalną roślinność umiarkowanej półkuli północnej. Odwiedziłam go po kilku latach przerwy i nadal uważam, że jest jednym z ciekawszych jakie widziałam.
Volkspark Friedrichshain (leży na granicy dzielnic Friedrichshain i Prenzlauer Berg)
Drugi co do wielkości park Berlina znajduje się jakieś 10 minut spacerkiem od Alexanderplatz. Miałam okazję codziennie spacerować po nim z moją dzielną terierką Moon. Eksplorowałyśmy punkty widokowe, oczka wodne, fontanny, kilometry ścieżek i trawy oraz zamykane place dla psów. Park jest miejscem aktywności fizycznej dla okolicznych mieszkańców, ćwiczą tu jogę, tai chi, są siłownie, miejsce do wspinaczki, tor dla rowerów i rolek oraz Pomnik Żołnierza Polskiego i Niemieckiego Antyfaszysty, robiący za spot dla deskorolek. Jest lodziarnia z opcjami vegan, w szczególności polecam sorbet z marakui.
Haus Schwarzenberg (Mitte – Rosenthaler Str. 39)
To takie miejsce co wyglądem przypomina bardziej Kreuzberg, ale znajduje się w samym sercu Mitte. Wejście do zaczarowanego świata Haus Schwarzenberg znajduje się tuż przy Café Cinema. Wykorzystanie przestrzeni kamienicy i jej podwórka w ramach niezależnego kina, kawiarni, baru z muzyką na żywo, sklepu ze sztuką, księgarni, pracowni artystycznych i trzech małych muzeów, wyraźnie kontrastuje z luksusowymi sąsiadami – ekskluzywnymi butikami i drogimi sklepami Hackeschen Höfe. Dobre miejsce na zimne piwko w gorący dzień, skutecznie osłonięte od słońca.
Na koniec trochę berlińskiego spamu…
BRAK KOMENTARZY