Spicy mango tofu
To nie jest najlepszy czas na pisanie o jedzeniu, ale może komuś poprawi humor, moje ulubione danie ostatnich tygodni. Chrupiące tofu w słodko-ostrym sosie mango, które robi się szybko i pasuje do wielu rzeczy. Czasem z ryżem i piklowanymi na słodko warzywami, kiedy indziej w bułce bánh mì. Żeby walczyć trzeba mieć siłę dziewczyny, a siła z roślin jest nieograniczona jak wy.
p.s. widzimy się na ulicach!!!
PRZEPIS
SKŁADNIKI
2 kostki tofu naturalnego
kilka łyżek mąki kukurydzianej*
2 łyżki oleju do smażenia
sos:
1 szklanka pulpy z mango**
1 ząbek czosnku
2 cm świeżego imbiru
1 łyżka sosu sojowego
1 łyżeczka srirachy (opcjonalnie)***
*
**pulpa z mango dostępna jest w wielu sklepach, ostatnio była nawet w Lidlu i Biedronce, ale jeśli jej nie masz możesz obrać owoc mango i zbledować go na gładko.
***lub innego ostrego sosu lub przyprawy w proszku, jeśli lubisz ostre.
TIP: do smażenia tofu możesz też użyć oleju sezamowego, ja czasem smażę w ten sposób tofu, lekko solę i dodaję do sałatek.
PRZYGOTOWANIE
- Tofu odsącz i pokrój w kostkę. Umieść w wysokiej misce wraz z mąką kukurydzianą i potrząsaj nią, do momentu aż wszystkie kosteczki będą dokładnie pokryte.
- Rozgrzej patelnię z olejem, dodaj tofu i smaż do momentu, aż będzie jasno złote. Odstaw na bok.
- W trakcie smażenia tofu przygotuj sobie sos. Imbir zetrzyj, czosnek przeciśnij przez praskę i umieść je wraz z pozostałymi składnikami w garnku. Wymieszaj, podgrzej i zdejmij z źródła ciepła.
- Do gotowego sosu wrzuć usmażone kostki tofu, wymieszaj delikatnie łyżką. Tofu jest gotowe do podania. Możesz posypać je podprażonym chwilę na suchej patelni sezamem.
TIP: Jeśli nie planujesz zjeść wszystkiego naraz, pozostaw sobie część usmażonego tofu i sos oddzielnie na następny dzień, a przed podaniem podgrzej jedynie sos, zachowasz wtedy lepsze walory smakowe tego dania ;) Możesz też podać tofu w formie większych kawałków w chrupiącej bagietce, wraz ze świeżymi warzywami i piklami.
Prze py szne. Właśnie wciągnęłam porcję na obiad, tylko z wrażenia zapomniałam że mam jeszcze kiszonki do tego w lodówce… Mimo srirachy bardzo łagodne, następnym razem chlupnę więcej!
Cieszę się że Ci smakowało. Ja nie jadam ostrych potraw, stąd taka symboliczna ilość ;)